Red Bull 111 Megawatt
Wkrótce po przybyciu do największej dziury w Polsce, jak pieszczotliwie nazywane jest wyrobisko Kopalni Bełchatów w Kleszczowie, zorientowałem się, że trafiłem do fotograficznego raju. Coś innego od tego, co otacza Cię na co dzień, zawsze ułatwia fotografowanie! A w kopalni miałem piaskowy, niemalże księżycowy krajobraz. W oddali w tle majaczyły zabudowania Elektrowni Bełchatów, na bliższym planie widoczne były gigantyczne koparki i prowadzące po horyzont taśmociągi. Do tego kilkuset bardzo kolorowo ubranych motocyklistów enduro, od amatorów aż po najlepszych na świecie profesjonalistów z Wade Youngiem, Tadeuszem Błażusiakiem i Jonnym Walkerem na czele.
Dwudniowe zawody oznaczały kilkanaście godzin treningów, eliminacji i wreszcie właściwego rajdu w otwartej przestrzeni postapokaliptycznego krajobrazu. A jeśli i tego mało, jak powiedział by Tomasz Hajto, była też truskawka na torcie w postaci akrobatycznych pokazów Łukasza Czepieli, pilota Red Bulla, na samolocie Zivko Edge 540. Czego chcieć więcej? A może czegoś chcieć mniej? Kurzu chciałbym mniej. Wyglądało to tak, jakby Red Bull z PGE specjalnie na tę imprezę odkurzyli całą Polskę Centralną a worek z odkurzacza wydmuchali na dno kopalni i trasę wyścigu. Szczególnie w drugim dniu kurzyło się niemiłosiernie. Zdjęcia zakurzone, tak jak mój plecak, spodnie, buty. Szarość nad szarościami, wszystko szarość. Na głowie gruba szczecina, a każdym z butów pół kilograma piasku. Coś pięknego! Zmieniam zdanie: nie chciałbym kurzu mniej, bo to przecież część charakteru imprezy.
Warto zobaczyć także film organizatora What Happened At Red Bull 111 Megawatt?
Do zobaczenia na kolejnym RBM! (na który wezmę maskę przeciwpyłową)