Tatry Zachodnie: Siwa Polana > Trzydniowiański Wierch
Kilkanaście dni temu Tatry Zachodnie i trasa na Ciemniak i Krzesanicę uwiodły mnie. Jest wrzesień, pogoda ciągle sprzyja, nie mogłem więc oprzeć się pokusie ponownego szaleństwa z aparatem w jednych z najpiękniejszych gór Polski. Mój wybór padł na Trzydniowiański Wierch, niewysoki jak na standardy tatrzańskie szczyt, na który z Doliny Chochołowskiej prowadzi szlak czerwony. Wszedłem mniej stromym, dłuższym podejściem zaczynającym się w pobliżu schroniska, a wróciłem krótszym, bardziej stromym szlakiem od północnej strony szczytu. Trasa nie była trudna, choć ostatnich sto metrów podejścia było strome i w pełni słońca miałem niemały kryzys. Ale lubię te kryzysy w górach. Siadam wówczas i rozglądam się po okolicznych zboczach i szczytach przez wizjer aparatu.
Z Trzydniowiańskiego praktycznie nie widać Tatr Wysokich. Przy idealnej pogodzie, która znów była sprzymierzeńcem nielicznych tego dnia turystów, rozciągała się jednak dookoła panorama Tatr Zachodnich. Moją uwagę przykuwał szczególnie Kończysty Wierch. Z perspektywy Trzydniowiańskiego wydawało się, jakby Kończysty był w zasięgu rzutu beretem, ale ... ale dni nie są już tak długie, a kondycja tak dobra bym mógł pozwolić sobie na szaleństwo wędrówki o 2 godziny dłużej. Nie ma jednak tego złego! Kończysty został dopisany do listy celów na kolejne lata. Ja i sprzęt foto musimy więc trzymać formę, choć - jak mam nadzieję widać na zdjęciach - o formę aparatu fotograficznego raczej nie muszę się martwić ;)
A przy okazji: to naprawdę zabawne, gdy krokomierz już o 8:38 rano melduje Ci osiągnięcie dziennego celu. Mi przecież często budzik odzywa się o podobnej godzinie :)
Mapa trasy z profilem wysokościowym jest tutaj. Dystans wyniósł 18.2 km, suma podejść 912 m, mój czas przejścia 9 h, a liczba kroków 30000+. Wreszcie przełamałem te magiczne 30000!